Łączna liczba wyświetleń

piątek, 6 grudnia 2013

Piątek, 6 grudnia

Żyję, wciąż żyję, uważam, że to czarna magia albo inne tego typu kurestwo dzięki którym udało mi się przeżyć ostatni dzień w szkole w tym tygodniu, z ogromnym zdziwieniem. Budzę się rano, nie wiem co się dzieje, otwieram oczy i JEB... Światłem po oczach z samego rana, jakbym dostał supernową po ryju.. Oczy szczypały, po chwili zaszły łzami... Słyszę tylko jak za oknem piździ, że aż się nie chce z domu wychodzić, ale chuj wstałem. Wchodzę do szkoły "kurwa, zjazd idiotów. Czy oby poszedłem do właściwej szkoły?" myślę sobie. Gdzie bym nie spojrzał to popierdala jakaś czerwona czapka wychylająca się z tłumu na korytarzu. Siedzę w klasie patrze w okno i kurwa piździ, i cały misterny plan spieprzenia wpizdu... Idąc na przystanek nawet na jajach czułem mróz, a tam zmarzłem tylko raz. Wchodząc do domu odrazu pognałem do kibla sprawdzić czy nie odmroziłem sobie jaj, na szczęście są całe, okrągłe i mają kolor jaki powinny mieć. I tak ten straszny dzień nadszedł ku końcowi. Chwała za to!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz